Thursday, August 13, 2009

jestem vipem, przyjechalem czarnym jipem

dzis zadzwonil do mnie rafael, moj host i najlepszy kolega w rio, zastal mnie pioraca recznie bluze (to relaksujace), i zapytal: wszystko ok z toba? bo niedaleko napadli na kosciol. przypomnialam sobie, ze przy kawie io telewizji graca, jedna z moich starszych kumpelek, powiedziala ze miasto niedaleko robi sie BRAVO. no, tak.

i potem zaprosil mnie na mecz na maracanie! najslynniejszym stadionie brazylii! za darmo! DLA VIPOW! to nie jest jakis wazny mecz, ale ja tam moge zawsze kibicowac.

tyle chcialam powiedziec, oglaszam tu ze uwielbiam sylwie i zaluje ze mnie nie bedzie na jej urodzinach (chociaz moja mama dzwoni i namawia na kolejne przebukowanie biletu). na krawedzi, nie? jak by powiedzial olie.

no to ide.
mowilam wam ze pilam sok z owocu umbu, jednego ze skladu naszego przyszlego zespolu as tres frutinhas? co znaczy w moim wolnym autorskim tlumaczeniu trzy pedalki? umbu bylo takie sobie ale po drodze uslyszalam piosenke nirvany i sie ucieszylam. bardzo tesknie do europejskiej muzyki! (albo przynajmniej angielskojezycznej. na lapie uslyszalam cher i zaczelam spiewac na ulicy).

No comments:

Post a Comment