niedziela uplynela podz ankiem chilloutu.
spoznilam sie na mecz! normalnie zle wyliczylam odleglosc, a ponadto po drodze byla ksiegarnia. no ale jechalam w koncu taksowka, i okazao sie ze kierowca jest kibicem tej samej druzyny (vasco, ole, ole vasco!) i obnizyl mi cene przejazdu.
druzyna rafaela przegrala, a my siedzielismyw takiej lozy za szklem na samym szczycie stadionu, kelnerzy podtykali mi rozne przkaski pod nos, i w ogole snoop dogg style. bylo smiesznie z czterech padnieltych goli widzialam jeden, bo zajmowalo mnie glownie obbserwowanie rozemocjonowanmych braz\ylijczykow, ktorzy rzucali przeklenstwami w kazdej podbramkowej doslownie sytuacji.
poza tym wole gwiazdy polkuli polnocnej, krzyz poludnia nie jest lepszy od wielkiej niedzwedzicy!
chce do domu jak glupia.
Monday, August 17, 2009
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment