potem, czyli po hektolitrach piwa, przyszli inni kolesie i nauczyli mnie dosadnych slowek portugalskich, napisala dziewczynka z cs ze zaprasza na inna impreze, wiec poszlismy, ale potem szybko sie sknczyla, i dochodze juz do finalu, bo NA RAMIE roweru wrocilismy do domu, moj host i ja. tzn ja na ramie, on na rowerze, ja wrzeszczac, on sie smiejac. bylo fajnie.
najbardziej lubie isc do nocnego baru na rogu (na co drugim w rio sie znajduja takowe) po imprezie na cos do jedzenia. pizza i cola, pizza i soczek, pizza i piwo (bo dlaczego nie), to jest takie fajne, ze nie wiem.
snilo mi sie dzis, ze objawil mi sie bog orixas. wiem, jak on wyglada, bo powiedzieli mi na dzielni. (!! chcialam uzyc tego slowa). nosi czarny plaszcz i taki sam kapelusz, i snilo mi sie ze powiedzial PO POLSKU, ze jesli jestem taka ostra, ze chcialam isc na candomble, to on mnie bedzie straszyl, kiedy zamieszkam w nowym domu. od jakiegos czasu wcale nie chce sie tam wprowadzic, bo wiecie, na dwa tygodnie to nie ma sensu.
hamak, hamak, hamak! nie moge sie doczekac, pierwszy raz czekam na powrot do domu tak strasznie, az sie boje, ze cos sie stanie.
No comments:
Post a Comment