Tuesday, September 1, 2009

ostatni dzien w sao paulo, spojrz w gore raz jeszcze

zastanawiam sie, dlaczego dzis byl super dzien w sao paulo, mimo ze kiedy poznalam mojego towarzysza, pomyslalam porazka. wczoraj byl taki sobie dzien, mimo ze olie jest moim kumplem. a bylo super! sao paulo objawilo sie jako miasto nie tak sztywniackie, a moje impresje na jego temat (yyy... sao paulo to MIASTO, pachnie jak miasto, eee... pachnie jak londyn... bo rio pachnie jak wariactwo) byly nawet zrozumiale. moj towarzysz byl wyluzowanym dziwakiem konczacym ekonomie, i pokazal mi przemile rzeczy, w tym kazal wyssac miazsz jakiegos tropikalnego owocu. poszlismy na uliczny targ (szalenstwo!) gdzie kazdy zachwala swoje produkty jak moze, a nawet przylozono mi do ramienia wibrator, w ramach zachecania. i wjechalismy na 40 pietro! za darmo! i siedzielismy tam godzine bo bylismy wlasnie w momencie, kiedy nie trzeba sie tam stolowac, zeby podziwiac.

generalnie w sao paulo ludzie czuja sie sa w wielkim betonowym pudelku wiec przynajmniej robia z nim ciekawe rzeczy. przyklejaja naklejki na znakach drogowych (viva berlin!), robia szablony (moj ulubion to zyc boli, w rio nikt by na to ne wpadl, bo jak to boli jesli mozna isc na plaze?), chodza do alternatywnych kin i robia ekperymentalne teatry.

a moja chinska rodzina jest mila jak nie wiem, mialam dzis lody na kolacje!

nie wiem dlaczego, ale sie boje.

No comments:

Post a Comment