Tuesday, June 30, 2009

niebo nad...

berlin, berlin.
jaka to z drugiej strony fajna rzecz miec bloga, myslalam sobie dzisiaj podczas spaceru po parku,co moge napisac, i w koncu nic nie pamietam. poza pierwszmi wrazeniami:
zapomnialam, jak fajnie jest wyjezdzac, ze zmienia mi sie od razu cala perspektywa.

a w berlinie wschodnim, gdzie mieszka michel a ja z nim, nic sie nie zmienilo. michel musial posprzatac zanim mnie zaprosil wiec zabral moje rzeczy a ja musialam isc na spacer, wiec siedzialam w parku,a ze mna setki berlinczykow, nie robilo NIC powaznego: bylam zachwycona, ale od razu przysiadl sie do mnie randkowicz z beninu.

w berlinskim metrze okna sa w szlaczek z bram brandenburskich. michel ciagle gada, wiec ja tez, i tak rozmawiamy juz caly wieczor i pol nocy, podczas jedzenia pizzy, szukania filmow, nalewania wody. ja zazwyczaj, kiedy podrozuje, moge nic nie mowic caly tydzien, ale to jest w sumie fajne, bo zamiast myslec o tym, ze nie wyobrazam sobie brazylii, skupiam sie na kinie azjatykim. ktorego nie lubie i tak.

no tak, to mialo byc fajne i blyskotliwe, ale jeszcze sie rozkrece. na szczescie kasia dala mi FANTAZYJNA bluzke z dziura na plecach, bo zapomnialam, jaki berlin jest fajowy i kazdy wyglada jak chce, ale zawsze lepiej wygladac fajowo.

jutro pojde do najmiejszego kina europy i nakrece w nim film! kompozycja iscie szufladkowa!

Sunday, June 28, 2009

raz dwa trzy próba mikrofonu!!

powinno być 12 i pół tygodnia, tak jak dziewięć i pół tygodnia, ale berlin to przecież sam początek, a najważniejsze rzeczy i tak mają się wydarzać później.

więc to tak na rozgrzewkę.