Saturday, September 5, 2009

gol! gol! gol!

nie, to ja chcialam byc na mgmt! a nie wy! (Ola, to do ciebie, chociaz pewnie chcialas tak jak ja). bo ta piosenka kids to soundtrack madrycki.

bylam dzis na przedmiesciach rio. noga moja miala tam nie postac, ale byly to inne przedmiescia i taka comiesieczna sambowa impreza. bylo przepieknie. stalismy co rpawda w kolejce 15 minut bo kupon na cocacole, ale muzyka i te brazylijskie pupy w cekinach, ktore powiewaly ze sceny! mowie wam, kosmos.

poza tym, no co. jutro mam okropny plan, kino z dzieciakami w najnudnieszym centrum handlowym. ostatni dzien w rio (kupowanie prezentow, nic dzis nie zrobilam bo pojechalam na te impreze), i w ogole. no, prawie ostatni, bo przeciez w poniedzialek bedzie wielka feta, poniewaz jest brazylijski dzien niepodleglosci.

co jeszcze chcialam? a , no i brazylia jest juz na mistrzostwach swiata w rpa! widzialam ten mecz w najfajniejszym mieszkaniu poludniowej czesci rio! co rpawda czesto moj wzrok uciekal zeby jak najwiecej z tego mieszkania zapamietac (a po zwyciestwie brat gospodarza zaczal grac na harmonijce ustnej, a moje serce sie roztopilo), ale widzialam wszystkie gole i nawet dowiedzialam sie co to znaczy offside. czy cos, po portugalsku impedimento.

No comments:

Post a Comment