Wednesday, August 5, 2009

tengo una neverita repleta de cerveza con hielo

moja uwaga coraz czesciej skupia sie na mym brzuchu, ktory poza tym, ze nabral ladnego koloru po plazach bahii, zmienil sie pod wplywem fasoli, ryzu, bananow i sciastek (ktore jem po to, zeby nie pasc z glodu, bo oni tu maja tylko po trzy posilki dziennie).

mialam dzis w nocy dwa sny, oba tak samo sugestywne: w jednym umieralam, a w drugim nie mialam wystarczajacej ilosci cukru w caipirinhii. pozostawie to bez komentarza.

z nowosci to dom stal jak stoi beze mnie w srodku, bo jest tam niewypowiedziany BAJZEL i nieskonczona praca, ja siedzialam dzis z dzieciakami na gorze caly dzien. to sa takie male sukcesy, wiecie: matheus SAM chcial napisac ostatnie zdanie opowiadania (ciekawe zdarzenie z mojego zycia), samuel zrozumial rozdzial czarodzieja z krainy oz, nikt nie przyszedl na zajecia, wiec jutro znowu robimy to samo. nie mowcie mojej mamie, ze juz 2 osoby umarly w naszym rejonie na swinska grype. jestem o klik od przebukowania biletu. ale nie moge sie zdecydowac: mam miesiac wolnego, bo juz powiedzialam, ze nie zostane tu tak dlugo jak planowalam, boliwia ekscytuje mnie strasznie, ale glownie dlatego, ze jest taka bez planu i spontanicznie, ale przeciez moim planem byl hamaczek u babci. nie wiem wiec. lekcje sie nie zaczna, bo wszystko jest zamkniete, a wladze brazylisjkie odradzaja nawet wyjscie do kina.

gdybym kiedys jeszcze sie bala jezdzic samochodem po polsce, to mi przypomnijcie brazylie. tu nie ma policji drogowej, jezdzi sie pod prad i po chodnikach czasem tez, a serce wyskakuje mi przez gardlo na co drugi skrzyzowaniu. to co mam zrobic? do domu, do domu?

2 comments:

  1. Ja cichutko podpowiadam "Boliwia"

    ReplyDelete
  2. Agnieś.. skoro i tak nic konstruktywnego tam nie robisz..

    ale nie wracaj na hamak do babci - leć na północ.

    ReplyDelete