Thursday, August 20, 2009

czwartek, prawie weekend

dzisiaj od rana pada, i to oczywiscie wtedy, kiedy ja si wspinam na wielokrotnosc oboznej. kiedy juz weszlam, przestalo (ale to sie podobno zawsze zdarza). i wyszlam z domu, rzucajac kurwami, lecz potem dopadl mnie wspanialy humor. jednak boje sie ze zaraz sie zamienie w taka blogerecze, ktora umieszcza smieszne teksty swoich podopiecznych (ale dzis obudzilam chlopakow, ktorzy byli potem neco rozwscieczen, bo w brazylii swiaqt sie zatrzymuje, kiedy pada deszcz, szkola, co tam szkola, i byli przekonani ze zlapia swinska grype). wiec myslalam jacy sa fajni, i jakich mam znajomych, i przypomniaalam sobie, jak Fabrizzio nas orpowadzal po katedrze w bolonii i powiedzial ze na jednym fresksu Jezus mowil do Mahometa go to hell i prawie umarlam ze smiechu pomijajac kolejne dwie macumby ktore napotkalam. mialam dzis tez angielski z dziecmi i chcialby przedluzyc zajecia! czyli mnie lubia! ole!

wcvzoraj zadzwonil tom i wybieralismy slowka na angielski wg alfabetu na lekcje z dziecmi. propozycja toma na i? idiot.

to nudna notka ale leje deszcz, pachnie jak w polsce, i ja mam taki dobry humor ze pewnie os sie stanie, zeby mi PRZYTRZEC NOSA.

mam nowy usmiech, jego przekaz to mniej wiecej CIOCIA GRINGA ZARADZI. pomaga!

No comments:

Post a Comment