za kilka godzin godzina w. rok temu szukalam z boltunia okularow i stalysmy posrod syren na marszalkowskiej. w tym roku planuje tanczyc caly poranek. w tej szkole: http://www.fundacaocultural.ba.gov.br/02/escola.htm
fajnie, nie? dzis wieczorem nauczylam sie za to tanczyc forro. to proste: dwa kroki w lewo, dwa kroczki w prawo, i cialko docisniete do cialka partnera! poniewaz okazalo sie, ze latwo dotrzec do serca i dobroci miejscowej ludnosci idac na tance do najblizszej KANTYNY. i tanczyc,. nie wiem, czemu oni uwazaja, ze ja nie umiem, jesli przeslizguje sie pomiedzy nimi krecac biodrami! wyobrazacie sobie?
ten dzien byl taki dlugi, bo wstalysmy o szostej, zeby jechac do najslynniejszego kosciola. ludzie, ktorzy kultywuja candomble przychodza tam, bo lacza partona tego kosciola, sprawdzcie sobie na wikipedii, senhor Bonfim, z najwyzszym bogiem orixas. a potem pod kosciolem otrzepuja naiwniakow wiazkami ziol, zeby zapewnic im zdrowie. bylysmy tam wiec, wszyscy ubrani na bialo (ja w blekitnej bluzuni, ale to prawie to samo), bo czarny to kolor niedopuszczalny w candomble, a bialy jest w ogole naj. bylo fajnie. najfajniejsze jest to, ze ten kosciol stoi na czubku czubka salvadoru. jedzie sie tam bardzo dlugo i z zakretami. a teraz okazalo sie, ze jestem stara, i nie pojechalam z NIETRZEZWYMI kolegami natalii na impreze. pocieszam sie, ze bohema jest na serio glownie w rio, ktore samo w sobie JEST bohema.
dzieje sie tyle, ze nie mam kiedy i jak usiasc, i pomyslec. nawet, jesli swiat na chwile odpuszcza sobie dzianie sie, to i tak nie moge usiasc i sie zastanowic, bo zaraz oblepia mnie sprzedawcy i zebracy. wiec czytam harrego pottera, a kazdy mowi, ze portugalski w mym wykonaniu to na serio ladna sprawa. niezle!
zadzwonila dzis do mnie moja wlasna, najulubiensza babcia. potem telefon przejela jej siostra, ktora zaprosila mnie do chicago. tak sie zdziwilam, ze postanowilam dostac wize i poleciec do domu przez chicago, A CO. napisalam to mojej siostrze, a ona ostrzegla mnie, ze, cytuje, ciostka jest coraz bardziej dziwna. no tak. jak mnie zaprasza, to od razu dziwna!
napisalam maila do przesuper fundacji, ktora dziala w kilku fawelach rio. mam taka ochote na to, ze mnie zaprosza do siebie i pokaza najlepsza sambe!
tom sie nie odzywa od dwoch dni, wiec oczywiscie uwazam ze uznal ze jestem frajerem. sprawa jest taka, ze jestem autentycznym wielkim gigafrajerem, ale on nie musi na to zwazac. to jest troche tak, ze jego dwudniowa olewczosc jest bardzo zauwazalna, bo jest jedyna osoba, ktora pisze mi smsy i wie, kiedy mam samolot albo kiedy jestem bliska odciecia sobie glowy. tak, to do was sugestia, kochani, bo brazylijskie wyzwania potrafia byc meczace.
ps. czy to nie dziwne, jak latwo przechodzi sie od odliczania metro centrum, dworzec centralny, plac starynkiewicza, do copacabana, ipanema, leblon? i potem jak latwo jest wrocic do placu zawiszy i ochoty ratusza, i zatopic zeby w warszawie?
Friday, July 31, 2009
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment